Przypomnijmy, że w sobotę, 4 grudnia, doszło do wstrząsu w KWK Bielszowice w Rudzie Śląskiej. W zagrożonym rejonie pracowało trzech górników. Jednemu udało się wydostać o własnych siłach i ewakuować na powierzchnię wraz z czterema innymi, którzy również znajdowali się pod ziemią w chwili wstrząsu. Dwóch ślusarzy, w wieku 42 i 31 lat, zostało jednak uwięzionych pod ziemią.
Chodnik zawalił się na długości około pięćdziesięciu metrów, ale po kilku godzinach akcji poszukiwawczo-ratowniczej udało się zbliżyć do zaginionych, a z młodszym górnikiem nawiązano kontakt słowny. Okazało się, że po wstrząsie schronił się w pustej przestrzeni, gdzie w półsiedzącej pozycji czekał na pomoc. Został wydobyty na powierzchnię około godz. 1.30 w nocy z soboty na niedzielę.
Znaleziono drugiego z poszukiwanych górników
Po trudnej, wielogodzinnej akcji w poniedziałek, 6 grudnia, jednemu z ratowników udało się dotrzeć do drugiego z przysypanych górników w KWK Bielszowice. To on poinformował o śmierci mężczyzny. 42-letni ślusarz pracował w rudzkiej kopalni od 2007 roku. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Ratowników czeka teraz kilka godzin udrażniania chodnika, by przygotować drogę transportu ciała mężczyzny na powierzchnię. Wydrążony tunel, którym ratownicy dostali się do przysypanego górnika jest bowiem zbyt wąski. Po przetransportowaniu ciała na powierzchnię lekarz będzie mógł stwierdzić zgon.
Po zakończonej akcji ratunkowej, wyjaśnieniem wypadku w Bielszowicach zajmie się Okręgowy Urząd Górniczy.