Jelcz, który jeździł na linii ZTM nr 672, kursującej z centrum Katowic do Mysłowic, zapalił się we wtorek 20 grudnia 2022 r. przy przystanku Mysłowice Wesoła Droga do Giszowca.
Jelcz palił się na drodze do Giszowca
To pojazd z Łodzi z 2007 r. (ma łódzkie żółte numery rejestracyjne), który został wypożyczony interwencyjnie na początku listopada 2022 r. i jeździł w ramach ZTM pod banderą firmy SIMKOL. Należy on do Damiana Misiaka, miłośnika starych autobusów i ich kolekcjonera, właściciela firmy przewozowej w Łodzi i twórcy inicjatywy społecznej miłośników Łodzi i komunikacji miejskiej pod nazwą Czerwony Ikarus.
- W trakcie jazdy doszło do awarii mechanizmu wentylatora chłodnicy i zapalenia się oleju. Niestety, mimo prób ugaszenia Jelcza przez kierowcę nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu i dopiero działania PSP ugasiły pożar. Na szczęście nikomu nic się nie stało, wszyscy zdążyli bezpiecznie opuścić autobus - informuje Misiak na profilu Czerwonego Ikarusa na Facebooku.
Po pojawieniu się w mediach społecznościowych zdjęcia z pożaru, szybko pojawiły się komentarze zwracające uwagę na pozycję kierowcy.
- Co przedstawiają? Kierowcę który usiłuje zlokalizować źródło ognia i widać jego tzw. "dekolt hydraulika". Zamiast pomóc opanować sytuację liczyło się zdjęcie. Dość trudne dla mnie to było przeżycie widzieć jak płonie kawałek mojego życia i coś, dla czego się poświęcasz, a później czytać komentarze w różnych miejscach, że się nie przejąłem, że już tylko kasę liczę z ubezpieczenia, że żółte tablice, że na pewno złom itp. Sam byłem gotów go złomować ale po pierwsze mi go szkoda, po drugie zakres zniszczeń nie jest tak straszny jak się początkowo wydawało - informuje Damian Misiak.
Jest szansa, by odbudować autobus
Autobus ma szansę na odbudowę. Potrzeba tylko informacji lub zdjęć czy np. w Suradowie, Chróstowie czy innym Zawierciu nie stoi taki Jelcz. - Niestety odbudować bez dawcy się nie da, gdyż tak naprawdę te Jelcze to była jednostkowa produkcja i większość elementów wyposażenia jest nie do zdobycia - dodaje właściciel Jelcza.
Konstrukcja samego autobusu nie ucierpiała za bardzo podczas pożaru. Jedynie plastikowy dach się stopił. Nawet silnik się ostał.
Takich konkretnie wozów wyprodukowano tylko 42 sztuki. - Te Jelcze są jak Rolls-Royce'y. To jedyne autobusy przegubowe, jakie wyprodukował Jelcz i w ogóle polskie przedsiębiorstwa, oprócz Solarisa - mówi się Misiak. Co ciekawe, wiele z nich się spaliło w czasie "służby" na drogach w różnych polskich miastach, w Lublinie, we Wrocławiu, w Płocku, dwa w Katowicach. Taka wada konstrukcyjna.
A dlaczego Jelcz, mimo że wyprodukowany w zaledwie 2007 roku jeździ jako zabytek? - Funkcjonujemy jako muzeum, tworzymy takie muzeum w Łodzi, dlatego wszystkie moje autobusy mają żółte tablice rejestracyjne. Są eksponatami i jeżdżą w wakacje jako linie turystyczne po Łodzi - wyjaśnia Misiak.
To niejedyny autobus na żółtych rejestracjach, jaki jeździ po metropolii. Na linii 51 z Katowic Ligoty na Osiedle Tysiąclecia też kursuje taki Jelcz, ale krótki, nie przegubowy. Też jest wypożyczony i należy do Misiaka.
Może Cię zainteresować: