Dzisiaj (8 marca 2022 r.) służby katowickiego Urzędu Miasta usunęły z tablic powitalnych, umieszczonych nad ważnymi katowickimi drogami, słowo "witamy" po rosyjsku. Na zdjęciu widać, jak usuwają ten napis z tablicy umieszczonej na kładce nad Drogową Trasą Średnicową na granicy Chorzowa i Katowic.
Na tablicy oprócz dużej nazwy Katowice i herbu Katowic, do tej pory było 11 wyrazów "witamy" w różnych językach, od polskiego po angielski, niemiecki, czeski, węgierski czy włoski. Teraz jest ich 10. Po rosyjsku Katowice już nie witają gości.
Zemsta na języku?
Sprawa usunięcia rosyjskiego napisu wzbudziła sporo emocji na Facebooku. - Zemsta na języku to wyjątkowo prymitywny zabieg. Tak jakby był on własnością Putina - twierdzi dr Jerzy Gorzelik, historyk sztuki, szef Ruchu Autonomii Śląska. - A dlaczego to zemsta na języku? - kontruje dr Krystian Dudek, PR-owiec. - Np. po szwedzku też nie ma powitania. Po prostu władze miasta uznały, że powitanie po rosyjsku w obecnej sytuacji jest nie na miejscu. Symbole (poparte działaniami) są dzisiaj ważne - dodaje Dudek.
- Istnieje różnica między nieużyciem a skreśleniem języka - odpowiada mu Jerzy Gorzelik. - Język nie jest częścią przekonań politycznych, pozostaje natomiast ważnym elementem kultury. Jeżeli walka z Putinem i Federacją Rosyjską jako państwem dopuszczającym się zbrodni przerodzi się w walkę z Dostojewskim, Tołstojem, Sołżenicynem czy Brodskim, to sami zdegradujemy się jako ludzie - dodaje. Dla Krystiana Dudka jednak nie jest to skreślenie języka, a tylko usunięcie komunikatu. - Nie zmierzałbym w stronę nadinterpretacji, bo idąc tą drogą powiemy, że sport łączy (bo łączy) więc Rosja powinna uczestniczyć w rozgrywkach międzynarodowych i organizować mistrzostwa. A tym tropem FIFA jest super - konkluduje Dudek.
Każdy, kto mówi po rosyjsku stoi po stronie Putina?
Z kolei Paweł Niewiadomski uważa, że to jednak przesada. - Brakuje jeszcze palenia Dostojewskiego. Chyba ze to będzie przemianowane na "przyjdźcie później", to wtedy ma to wymiar nieszowinistycznego wicu - pisze.
Oliwy do ognia dolewa Henryk Mercik, konserwator zabytków, działacz Śląskiej Partii Regionalnej i Ruchu Autonomii Śląska. - Miasto bez dworca kolejowego postanowiło naprężyć muskuły i nie witać już gości, używających rosyjskiego. Wiadomo, każdy, kto mówi po rosyjsku z pewnością stoi po stronie Putina... dobrze, że w Katowicach żadnej cerkwi prawosławnej nie ma - napisał na Facebooku.
Czytaj też:
- Punkt recepcyjny dla uchodźców w Katowicach przeniesiony do siedziby Miasta Ogrodów
- Uniwersytet Śląski zawiesza współpracę z uczelniami z Federacji Rosyjskiej
- Katowickie pogotowie wysyła na Ukrainę trzy ambulanse. Trafią do Iwano-Frankowska