Niemalże nic nie oznacza to samo, co zupełnie nic. Na pasie zieleni przy ul. Grundmanna leży sobie stos szyn, a w pobliżu można zauważyć pracowników wykonujących pomiary geodezyjne. Zapewne jednak nie o takie tempo prac chodziło władzom Tramwajów Śląskich, kiedy 16 marca podpisywały umowę na budowę pierwszej od 75 lat (i powiedzmy sobie szczerze – niewielkiej) linii tramwajowej w stolicy województwa.
- Przed wykonawcami najlepsze z możliwych pory roku na prowadzenie prac budowlanych, dlatego liczymy na duże zaangażowanie ludzi i sprzętu oraz wysokie tempo prac – mówił wtedy Bolesław Knapik, prezes zarządu Tramwajów Śląskie. Jak stwierdził wyzwania związane z realizacją zadania stanowi przede wszystkim wiadukt nad DTŚ i most nad Rawą, ale też połączenia z istniejącymi torowiskami.
Od samego początku było bowiem wiadomo, że inwestycja wiązać się będzie z utrudnieniami dla osób dojeżdżających do centrum Katowic od strony Chorzowa – zarówno podróżujących komunikacją miejską, jak i własnym samochodem. Ze względu na konieczność budowy wiaduktu nad Drogową Trasą Średnicową (w jej obecnym śladzie stanie jedna podpora) oraz połączeń z istniejącą siecią tramwajową trzeba będzie ograniczyć liczbę dostępnych pasów ruchu na „średnicówce”, a także czasowo zawiesić ruch tramwajowy wzdłuż ul. Chorzowskiej i Gliwickiej.
Rozbieżności pojawiły się jednak na tle zakresu tych ograniczeń. Tramwajarze nie zatwierdzili przedstawionej jeszcze w kwietniu pierwszej propozycji organizacji ruchu ze względu właśnie na proponowany czas wyłączeń ruchu tramwajowego. Kolejne tygodnie nie przyniosły w tej kwestii przełomu. W dodatku – jak informuje nas rzecznik spółki, Andrzej Zowada – pojawiła się konieczność zmian w dokumentacji projektowej ze względu na potencjalną kolizję nowej infrastruktury z prowadząca do pobliskiego biurowca linię energetyczną. Teraz powoli pojawia się światełko w tunelu. Zmian organizacji ruchu przy dojeździe do Katowic można spodziewać się w połowie czerwca.
- Na początku wstrzymany zostanie ruch na ul. Gliwickiej – przekazał nam Andrzej Zowada, przy czym na informację o szczegółach zastosowanych tam rozwiązań w zakresie organizacji ruchu przyjdzie jeszcze poczekać.
Jeśli faktycznie ten scenariusz się ziści, oznaczać to będzie, że prace ruszą z jako takim tempem trzy miesiące po podpisaniu umowy i na 11 miesięcy przed upływem terminu, jaki wykonawca dostał na realizację zadania. Przypomnijmy bowiem, że zgodnie z umową linia tramwajowa wzdłuż ulicy Grundmanna miała być gotowa w ciągu 14 miesięcy od dnia podpisania i nie bardzo jej czas na jakieś opóźnienia.
- Czas goni. Nieuchronnie zbliża się 2023 rok oznaczający koniec czasu na realizację zadań dofinansowanych przez Unię Europejską w ramach perspektywy na lata 2014-2020 – mówił prezes Bolesław Knapik.