Historia „Stargańca” zaczęła
się pod koniec lat 60-tych XX wieku kiedy to przy
leśnym stawie powstał ośrodek rekreacyjny dla pracowników
katowickiej huty Baildon. Wytyczono ścieżki spacerowe, przygotowano plażę i wybudowano molo, uruchomiono przystań kajakową i basen. Cały obiekt zajmował powierzchnię 16
hektarów. W latach świetności ściągały tu tłumy mieszkańców
Katowic, Mikołowa, czy Rudy Śląskiej.
Kąpielisko, plaża, boiska do siatkówki. Tak ma wyglądać odnowiony „Starganiec”
Dziś tłumy na „Stargańcu” wspominają głównie z rozrzewnieniem dawni bywalcy tego miejsca. Niegdysiejszego „patrona” już nie ma (huta Baildon upadła w 2001 r.), budynki dawno poszły w ruinę, a całą infrastrukturę tworzy skromne miejsce biwakowe utworzone przez Nadleśnictwo Katowice
To ma się jednak zmienić. Jesienią 2018 r. przedstawiciele władz samorządowych Mikołowa i Katowic, a także Nadleśnictwa Katowice podpisali list intencyjny w sprawie rewitalizacji tego miejsca tak, aby na powrót mogło ono służyć rekreacji. Plany zakładają przystosowanie stawu do funkcji kąpieliska (w 2020 r. prezydent Katowic zapowiedział, że będzie ono tam funkcjonować już od 2022 r.), zagospodarowanie plaży, budowę boisk do siatkówki, montaż altan piknikowych i pomostu z częścią pływającą, wytyczenie nowego układu ścieżek i zabudowę nowego oświetlenia (ma je zapewnić kilkadziesiąt lamp solarnych) oraz wymianę nawierzchni parkingu. Inwestycja ma objąć również nasadzenia nowych roślin.
-
Starganiec po zrealizowaniu inwestycji będzie sprzyjał różnym
formom rekreacji – od uprawiania sportu po spokojne spacery
przygotowanymi ścieżkami czy wypoczynek na leżakach – mówi
Mieczysław Wołosz, dyrektor Zakładu Zieleni Miejskiej w
Katowicach.
Wykonawcy chcą więcej niż planowało wydać miasto
Początkowo zakładano, że realizacja tych pomysłów pochłonie 4,9 mln zł i taki był też budżet w pierwszym postępowaniu przetargowym, jakie ogłosił katowicki ZZM na modernizację terenu wokół stawu „Starganiec”. Swoje oferty złożyło w nim czterech wykonawców, przy czym najtańsza z nich opiewała na 6,3 mln zł, zaś koszt najdroższej stanowił niemal dwukrotność zabezpieczonych funduszy.
Przetarg został więc unieważniony, a pod koniec lipca ZZM ogłosił drugie postępowanie. Budżet powiększono nieznacznie (do kwoty 5,1 mln zł brutto) i historia się powtórzyła - ponownie złożone oferty przekroczyły wartość tego, co miasto sobie zaplanowało wydać na ten cel. Najdroższa z propozycji sięgała 8,9 mln zł, najniższa 6,8 mln zł. ZZM wystąpił więc o dofinansowanie z budżetu miasta. Prezydent dał na to „zielone światło”, zgodę musi wyrazić również Rada Miasta. Jeśli jej decyzja będzie pozytywna, pozostanie podpisanie umowy i realizacja zadania. Zgodnie z deklaracją wykonawcy, powinno to zająć maksymalnie 36 tygodni.
- Priorytetem jest powrót do dawnej świetności tego miejsca. Chcemy, żeby ten obszar znów mocno żył, a dołożenie środków na realizację tego projektu pozwoli na szybsze rozpoczęcie prac. Niestety dynamiczna sytuacja gospodarcza i szalejąca inflacja wpływają na przetargi, a wcześniejsze wyceny szybko stają się nieaktualne, gdyż ceny rynkowe stale rosną – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.