U zbiegu ul. Gliwickiej i Dąbrówki w Katowicach znajduje się niewielki i w zasadzie zapomniany skwer, a na tym skwerze równie zapomniany pomnik ofiar Tragedii Górnośląskiej. Obok jest jeszcze przystanek tramwajowy i spore klepisko - ogromne dziury, kałuże i dziesiątki parkujących na nim samochodów.
- Zamiast budować nowy pomnik ofiar Tragedii Górnośląskiej za kilka milionów złotych, lepiej zadbać o ten, który w Katowicach już jest - proponuje Łukasz Borkowski, radny Koalicji Obywatelskiej z Katowic.
Radni KO wysłali w tej sprawie pismo do prezydenta Marcina Krupy. Chcą, aby magistrat zadbał o godne otoczenie pomnika ofiar Tragedii Górnośląskiej.
- Nasz pomysł jest taki, aby to miejsce zazielenić i stworzyć skwer dla mieszkańców. Zamiast wycinać drzewa pod budowę nowego pomnika, można je zasadzić w miejscu dzikiego parkingu, postawić ławki, kosze na śmieci - wymienia Łukasz Borkowski.
Jak podkreśla, skwer w obecnej formie jest niewielki i niemalże niewidoczny.
Pomnik ofiar Tragedii Górnośląskiej okazał się zbyt drogi
Przypomnijmy, że Katowicach-Bogucicach planowano wyciąć około 170 drzew w Parku Boguckim pod budowę nowego pomnika ofiar Tragedii Górnośląskiej, czemu sprzeciwili się nie tylko radni KO, ale przede wszystkim mieszkańcy miasta.
Początkowo planowano przeznaczyć na jego budowę nieco ponad milion złotych, ale ostatecznie wykonawcy zaproponowali kwoty przekraczające osiem, a nawet dziesięć milionów złotych. W związku z tym Marcin Krupa wycofał się z realizacji tej inwestycji.
- Mając na względzie niełatwą sytuację finansową miasta, związaną ze zmianą sposobu finansowania samorządów, zdecydowaliśmy, że pomnik może powstać wyłącznie z pozyskaniem środków zewnętrznych. Kolejny przetarg na budowę pomnika pokazał, że oferty znacząco przewyższają pozyskane przez nas środki - poinformował prezydent Katowic.