Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło w KWK Ruda Ruch Bielszowice.
Jak informuje prok. Adam Grzesiczek, zabezpieczono już niezbędną dokumentację. Z kolei w środę, 8 grudnia, na miejscu tragedii przeprowadzona została przez Okręgowy Urząd Górniczy wizja lokalna, której wyniki przeanalizują śledczy.
Brane pod uwagę są różne scenariusze. Od nieszczęśliwego wypadku po niedopełnienie obowiązków i narażenie pracowników na niebezpieczeństwo.
Górnik zginął w KWK Ruda Ruch Bielszowice
Przypomnijmy, że do wstrząsu na terenie bielszowickiej kopalni doszło w sobotę, 4 grudnia, przed godz. 9.00. 780 metrów pod ziemią uwięzieni zostali dwaj ślusarze w wieku 31 i 42 lat. Pierwszego ratownicy znaleźli w środku nocy z soboty na niedzielę. Trafił do szpitala, gdzie stwierdzono, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Drugiego udało się odnaleźć około południa w poniedziałek. - Niestety, ale nie daje on oznak życia - poinformował Rajmund Horst, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej. Po wielu godzinach udało się wydobyć jego ciało na powierzchnię, gdzie lekarz stwierdził zgon.
Rejon, w którym wydarzyła się tragedia, był wyłączony przez OUG z eksploatacji. Górnicy prowadzili w nim prace zabezpieczające.