Wszystko zaczęło się na ulicy Mariackiej. Jeden z mężczyzn na deptaku zachowywał się wulgarnie i agresywnie. Patrol policji konnej, który znajdował się w pobliżu próbował wylegitymować mężczyznę, ten jednak w obawie przed mandatem uciekł i schował się w jednym z ogródków na ul. Staromiejskiej. Policjanci ruszyli w pościg.
Interwencja rozpoczęła się na ul. Mariackiej wobec mężczyzny, który był bardzo wulgarny w miejscu publicznym. Było to sobotnie popołudnie, gdzie znajdowało się mnóstwo osób spacerujących, również rodzin z dziećmi. Policjanci podjęli więc interwencję wobec mężczyzny, który dopuścił się wykroczenia. Od samego początku nie współpracował z policjantami. Nie chciał się wylegitymować, nie chciał podać swoich danych osobowych, nie chciał podać dokumentu tożsamości i schował się w jednym z ogródków piwnych na ulicy Staromiejskiej, aby uniknąć identyfikacji. Policjanci znaleźli go i zaczęli tłumaczyć mężczyźnie, że jeżeli się nie podporządkuje zostaną wobec niego użyte środki przymusu bezpośredniego. Wtedy potok inwektyw poleciał w stronę policjantów i mężczyzna będzie odpowiadał za znieważenie funkcjonariuszy policji – relacjonuje rzeczniczka prasowa Policji, podkomisarz Agnieszka Żyłka.
Konie prawie stratowały mężczyznę
Na nagraniu, który zarejestrował jeden ze świadków zdarzenia, widać jak mężczyzna się potyka i upada. Osoby, które przebywały z uciekinierem w obawie przed stratowaniem swojego znajomego, podnoszą larum. Ten wykorzystuje chwilowe zamieszanie i ponownie ucieka policjantom.
Mężczyzna uciekł z miejsca interwencji w stronę spacerujących osób ulicą Staromiejską. Policjanci podjęli czynności zmierzające do zatrzymania, ale ze względu na tłum, który tam był – odpuścili, nie chcąc stratować pościgiem konnym osób postronnych, rodzin z dziećmi. Mężczyzna skutecznie oddalił się z miejsca interwencji, ale wylegitymowane zostały osoby, które z nim przebywały, w tym kobieta, która jest jego narzeczoną. Kwestią czasu jest zatrzymanie mężczyzny, który ukrywa się przed policją.
Funkcjonariusze z patrolu konnego podczas interwencji ani na chwilę nie zsiedli z konia, by zatrzymać uciekającego. Zgodnie ze sztuką pełnienia służby konnej policjant musi podejmować interwencję „z siodła”. Gdyby doszło do zatrzymania, wtedy podobnie jak w przypadku patrolu pieszego, wezwany zostałby radiowóz.