Mimo że w Polsce od dawna mówi się o tym, że sądy zbyt łatwo przydzielają areszty ludziom jeszcze niebędącym skazanym prawomocnym wyrokiem, to wciąż są podejrzani, którzy odpowiadają z tzw. „wolnej stopy”, czyli aż do zapadnięcia prawomocnego wyroku są wolni, po czym dostają termin, w którym mają zgłosić się do więzienia, aby odbyć karę. Nie trzeba mieć wiedzy i statystyk, by domyślać się, że część tego nie robi.
Tak samo myślał 43-letni mieszkaniec Nowego Dworu Gdańskiego (woj. pomorskie), którego poszukiwał sąd z Środy Śląskiej (woj. dolnośląskie) i Prokuratura Rejonowa w Mysłowicach (woj. śląskie). Sprawę natomiast prowadzili policjanci z KPP w Mikołowie. Mężczyznę czekała odsiadka za kradzież, więc robił wszystko, by do więzienia nie trafić, a mianowicie cały czas zmieniał miejsce zamieszkania. Poszukiwany nie „zaszywał się” w swoich mieszkaniach, lecz prowadził normalne, codzienne życie towarzyskie. Gdy w sobotni wieczór poszedł do knajpy, zauważyła go dwójka policjantów po służbie. Wiedząc, że skazany będzie uciekał, zawiadomili o tym fakcie katowickich mundurowych. 43-latek najpierw był zaskoczony, natomiast przy legitymowaniu mocno się zdenerwował. W końcu mieszkaniec Nowego Dworu Gdańskiego trafił za kratki, za którymi spędzi kolejne 6 miesięcy.
Może Cię zainteresować:
Kradzież paliwa w Katowicach. Podjechał BMW, zatankował, nie zapłacił. Kim jest ten mężczyzna?
Może Cię zainteresować:
Przez obiad do więzienia. Pechowy kryminalista z Katowic wpadł, bo spowodował nieumyślnie pożar
Może Cię zainteresować: