Przeprowadziłem
eksperyment społeczny. Nie chcę, aby zniechęciło Was to do
dalszej lektury, ale muszę przyznać, że nie mam do tego żadnych
kompetencji. Nawet promotor mojej pracy magisterskiej na wstępie
powiedział: "Żadnych ankiet!". Być może dlatego do dziś
tej pracy nie napisałem - na marginesie, jakoś szczególnie się
nawet nie starłem - a ankietę ostatecznie i tak zrobiłem - wśród
mieszkańców Katowic.
Spędziłem godzinę w centrum miasta, pytając ludzi, jak dojść do pl. Wilhelma Szewczyka, a jak do pl. Marii i Lecha Kaczyńskich. Próba badawcza może i marna, bo ponad dwadzieścia osób z hakiem, ale wyniki można było z łatwością przewidzieć - wszyscy wiedzieli, gdzie jest pl. Wilhelma Szewczyka. Być może jedna piąta potrafiła wskazać, że to to samo, co pl. Marii i Lecha Kaczyńskich, ale jeden z respondentów po tym pytaniu spojrzał na mnie spod byka, drugi wyjaśnił, że nikt tej nazwy nie używa, a trzeci zrozumiał, że coś jest nie tak i musiałem wyjaśnić, że pytam dla dobra nauki.
Z kolei po dwudziestu czterech godzinach od momentu, kiedy zapytałem Was - Czytelników - o tę sprawę na Facebooku, pojawiło się blisko 250 komentarzy. To już lepsza próba badawcza. I tym razem bez zaskoczenia - jedna osoba wskazała, że to pl. Marii i Lecha Kaczyńskich, jedna, że to po prostu plac przed Galerią Katowicką, a pozostali byli zgodni, że to pl. Wilhelma Szewczyka.
Wojewodzie zabrakło odwagi? Na pewno konsekwencji
Mówi się, że wojewodzie Jarosławowi Wieczorkowi zabrakło odwagi i dlatego na konferencji prasowej nie poinformował dziennikarzy o zmianie nazwy pl. Wilhelma Szewczyka. Z kolei jego wersja wydarzeń brzmi w ten sposób, że decyzja zapadła dopiero po niej.
Jedno jest jednak pewne - wojewodzie zabrakło konsekwencji. Nazwę zmienił, ale na mieście od czterech lat nadal wiszą tabliczki z nazwiskiem znanego działacza społecznego i literata. Jarosław Wieczorek wyznaczył nawet specjalną egzekutorkę i zagroził, że sam wymieni tablice, a kosztami obciąży Urząd Miasta Katowice, ale ostatecznie tego nie zrobił.
Dziś oficjalna wersja Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego brzmi w ten sposób, że tablice zostaną wymienione podczas zmiany całego systemu identyfikacji miejskiej, którą prowadzi magistrat - czas pokaże.
Katowice też były Stalinogrodem, a są Katowicami
Politycy Prawa i Sprawiedliwości od kilku lat próbują bardziej lub mniej udanie zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. W przestrzeni publicznej trwa walka o symbole. Który przetrwa - pl. Wilhelma Szewczyka czy pl. Marii i Lecha Kaczyńskich? Sądząc po reakcjach mieszkańców, zmiana administracyjna to nie wszystko.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że pl. Marii i Lecha Kaczyńskich jest tak samo tymczasowy, jak jego oznakowanie na dworcu PKP. Tam pracownicy państwowej spółki po prostu przykleili nazwę pl. Marii i Lecha Kaczyńskich na pl. Wilhelma Szewczyka, który pod spodem zapewne czeka na lepsze czasy. W końcu Katowice, wbrew woli mieszkańców, w latach 1953-1956 też były Stalinogrodem, a są Katowicami.