W niedziele, 8 maja, około godz. 4.30 zespół Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego z Katowic został wezwany na interwencję w centrum miasta. Zawiadamiający poinformował, że na ławce na styku ul. Dworcowej i Mariackiej leży nieprzytomny mężczyzna, który może potrzebować pomocy. Okazało się, że był on kompletnie pijany i nie wymagał hospitalizacji, ale przewiezienia na izbę wytrzeźwień.
- Nikt nie mówił, że w ratownictwie medycznym jest miło i przyjemnie, ale żeby w kierunku zespołu medycznego - udzielającego pomocy - leciały butelki po piwie? Jeżeli nikt z urzędników miasta Katowice nie zainteresuje się agresją na ul. Mariackiej, to dojdzie kiedyś do tragedii. Zanim to się stanie należy przeciwdziałać - napisał na Facebooku ratownik Artur Żurek, który brał udział w tym zdarzeniu.
Butelka poleciała w kierunku ratowników podczas awantury, która wywiązała się w pobliżu. Jej uczestnicy byli bardzo brutalni. Artur Żurek opisuje, że używali ciosów rodem z MMA.
- Od kilku lat pracuję w centrum Katowic i jest coraz gorzej - przyznaje Artur Żurek. - Podczas tej interwencji pijani ludzie chcieli robić sobie zdjęcia wewnątrz karetki, próbowali oddać na nią mocz... Wokół doszło do kilku niebezpiecznych zdarzeń, które mogły zakończyć się tragedią, w której ktoś mógł stracić życie - opowiada.
- Ratownicy boją się jeździć na Mariacką. Jesteśmy zdania, że powinniśmy tam interweniować w asyście policji - dodaje.
Alkohol, wulgaryzmy i agresja - to w tym rejonie Katowic "normalne". Przypomnijmy, że w ubiegłym roku 33-letni mężczyzna brutalnie skatował tam kobietę, która z poważnym urazem twarzoczaszki trafiła do szpitala. Został zatrzymany, kiedy próbował wyjechać z Polski.
Dziewięć zgłoszeń z ul. Mariackiej. Jeden zatrzymany
Podkom. Agnieszka Żyłka z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach potwierdza, że mundurowi zostali wezwani, aby przewieźć pijanego mężczyznę na izbę wytrzeźwień.
- Funkcjonariusze przyjechali na miejsce, ale nie stwierdzili zachowań, które wymagałyby interwencji. Żaden z ratowników nie wskazał również, aby został zaatakowany. Nie oczekiwali pomocy - informuje podkom. Agnieszka Żyłka.
- Oczywiście, że ul. Mariacka i Dworcowa w weekendy są pełne osób pod wpływem alkoholu, jest głośno, często wulgarnie. W nocy z soboty na niedzielę (7-8 maja) otrzymaliśmy dziewięć zgłoszeń dotyczących zakłócania ciszy nocnej i awantur. Za każdym razem funkcjonariusze podejmowali interwencję. Jedno zgłoszenie potwierdzono, a dotyczyło ono mężczyzny, który naruszał porządek publiczny i znieważał policjantów. Został zatrzymany - wyjaśnia podkom. Agnieszka Żyłka.