- Była to długa i bardzo ciężka droga, ale ja, moja rodzina, a także wszystkie osoby z organizacji, które zajmują się walką o czyste powietrze w Polsce - m.in. Rybnicki Alarm Smogowy i Polski Alarm Smogowy, do których należę - cieszymy się z tego wyroku - przyznaje Oliwer Palarz, aktywista i jeden z założycieli Rybnickiego Alarmu Smogowego.
Z powodu smogu nie mógł otwierać okien
Pozew ws. smogu został złożony w październiku 2015 roku. Wówczas aktywista domagał się 50 tys. złotych zadośćuczynienia za naruszenie swoich dóbr osobistych z powodu zanieczyszczenia powietrza w Rybniku.
- W tej sprawie nie chodziło o pieniądze. Wniosłem o 50 tys. złotych, bo to minimalna kwota, która umożliwiała odwołanie się w razie przegranej do Sądu Najwyższego - wyjaśnia.
W pozwie wskazał, że w okresie jesienno-zimowym nie może wietrzyć domu, bo przez okna wdziera się smog. Musi zatykać klatki wentylacyjne i uszczelniać drzwi, a także korzystać z oczyszczacza powietrza, co rodzi koszty. Argumentował, że nie może wychodzić na spacery z dziećmi, ani uprawiać sportu.
- Powołał się na naruszenie przez państwo prawa do: zdrowia, ochrony życia prywatnego i mieszkania, swobodnego przemieszczania się, życia w czystym środowisku - wymienia biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
RPO włączył się do sprawy, kiedy w 2018 roku Sąd Rejonowy w Rybniku oddalił powództwo.
- Przyznał, że powietrze w mieście jest często zanieczyszczone, ale nie można tego uznać za naruszenie dobra osobistego w postaci zdrowia. Prawa do życia w czystym środowisku sąd w ogóle nie uznał za dobro osobiste podlegające ochronie. Wskazał ponadto, że prawo do swobodnego przemieszczania się nie jest naruszone, bo z Rybnika można się wyprowadzić - przypomina biuro RPO.
Sąd orzekł, że państwo jest odpowiedzialne za smog
Mieszkaniec Rybnika, ze wsparciem RPO, uparcie obstawał przy swoim zdaniu i złożył odwołanie od decyzji sądu pierwszej instancji. Tym razem sprawą smogu zajął się Sąd Okręgowy w Gliwicach.
- Składając ten pozew wiedziałem, że przeciwnik jest z najwyższej półki i nie będzie łatwo. Były chwile ciężkie, to był trudny proces, wymagający przedstawienia wielu wniosków dowodowych, przesłuchań itd., ale nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym nie doprowadzić tej sprawy do końca - opowiada Oliwer Palarz.
- Zależało mi na tym, aby pokazać, kto jest winny. Ten wyrok tak naprawdę pokazuje, że za fatalną jakość powietrza w Polsce odpowiada państwo polskie, czyli rządzący. To oni doprowadzili do naruszenia moich dóbr osobistych, nie podejmując odpowiednich działań w walce o czyste powietrze - wyjaśnia aktywista.
W czwartek, 9 grudnia, Sąd Okręgowy w Gliwicach orzekł, że Skarb Państwa dopuścił się zaniechań, z powodu których jakość powietrza w Rybniku była fatalna, co znacznie naruszyło dobra osobiste Oliwera Palarza. Wyznaczył również zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. złotych.
To nie oznacza jednak, że każdy, kto złoży pozew, może liczyć na podobne rozstrzygnięcie. Sprawa dotyczyła lat 2012-2015, kiedy fatalna jakość powietrza w Rybniku została bardzo dobrze udokumentowana. Od złożenia pozwu do prawomocnego wyroku minęło sześć lat, a udowodnienie racji wymagało specjalistycznej wiedzy i mnóstwa czasu. Wyrok otwiera jednak furtkę dla kolejnych osób.
TSUE uznało Polskę winną za fatalną jakość powietrza
Sprawa Oliwera Palarza nie jest pierwszą, w której Polskę obarczono odpowiedzialnością za smog. W 2018 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok, stwierdzając, że Polska naruszyła unijne prawo dotyczące jakości powietrza.
TSUE zaznaczyło, że w latach 2007-2015 w Polsce regularnie przekraczano dopuszczalne normy dot. stężenia niebezpiecznych substancji w powietrzu. Mowa o pole PM10, zawierającym węglowodory aromatyczne, metale ciężkie, dioksyny i furany, który może przenikać do górnych dróg oddechowych oraz płuc, wyrządzając szkody dla zdrowia i życia.
Podkreślono również, że w żadnym z ówczesnych programów, które miały poprawić jakość powietrza w Polsce, nie wspominano, że powinno to nastąpić w najkrótszym możliwym terminie, co było wymagane.
- Jakość powietrza w Rybniku od 2015 roku nieznacznie się poprawiła, ale to wciąż zbyt mało. Nadal tworzy się tutaj komora gazowo-pyłowa, w której musimy żyć - przyznaje Oliwer Palarz.