W polskim hokeju od wielu lat dużą część zagranicznych zawodników stanowią Rosjanie i Białorusini. Często hokeiści z tych krajów są czołowymi postaciami naszych drużyn. W jednej chwili znaleźli się jednak w trudnym położeniu, a wszystko przez szalony plan Władimira Putina o wszczęciu krwawej wojny w Ukrainie.
Świat sportu przyłączył się do wprowadzenia surowych sankcji dla Rosji, ale także Białorusi, która wspiera agresora. Drużyny i zawodników z tych krajów wykluczono z licznych imprez międzynarodowych w przeróżnych dyscyplinach. A jak w obecnej sytuacji postępują polskie kluby hokejowe?
Albo z nami, albo z Putinem
Polonia Bytom była pierwszym klubem, który swoim pięciu rosyjskim zawodnikom postawił sprawę jasno. Albo potępią Władimira Putina i jego wojnę, albo mogą zapomnieć o dalszej grze w niebiesko-czerwonych barwach. Woleli milczeć.
- Nasza decyzja była poprzedzona rozmowami z zawodnikami, od których oczekiwaliśmy określonej antywojennej postawy. Do tego doszła niepotrzebna, antyukraińska aktywność w mediach społecznościowych, której po prostu nie możemy akceptować. Myślę, że na tym powinniśmy zakończyć dyskusję na ten temat - mówił w portalu bytomski.pl Sławomir Kamiński, prezes BS Polonii Bytom.
Potem podobnie postąpiła drużyna Ciarko STS Sanok, która rozwiązała kontrakt z Aleksandrem Mokszancewem. Minęło kilka dni i GKS Katowice przyłączył się do takiej formy wyrażenia sprzeciwu wobec wojny, w której giną niewinni Ukraińcy, a setki tysięcy musi uciekać z kraju, aby nie zginąć od jednej ze zrzucanych bomb lub kuli wystrzelonej z karabinu.
GieKSa zdecydowała się na takie samo rozwiązanie, jak Polonia. Aleksandar Jakimienko został wezwany na dywanik, aby przedstawił swoją opinię na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jemu także albo zabrakło odwagi, aby powiedzieć prawdę, albo przemawia do niego rosyjska propaganda, która mówi, że wojska Putina nie rozpoczęły wojny, a jedynie wtargnęły do sąsiada, aby "uratować go od faszystów".
"Informujemy, że Zarząd Klubu podjął decyzję o rozwiązaniu w trybie natychmiastowym kontraktu z hokeistą Aleksandrem Jakimenko. Decyzja ta podjęta została w związku z brakiem jednoznacznego potępienia przez zawodnika agresji Władimira Putina i Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy" - czytamy w oficjalnym komunikacie katowickiego klubu.
W Tychach i Sosnowcu brakuje odwagi. TVP reaguje
W Polskiej Hokej Lidze jednak nie ma jedności w sprawie Rosjan i Białorusinów. W Zagłębiu Sosnowiec i GKS-ie Tychy łącznie jest kilkunastu rosyjskich hokeistów. Trenerem tyszan z kolei jest Andriej Sidorenko, czyli Rosjanin, który zdecydowaną większość swojej kariery zawodniczej i trenerskiej spędził w Rosji i Białorusi.
Wszyscy nadal grają w fazie play-off, a kluby niespecjalnie kwapią się, aby zakończyć z nimi współpracę. To sprawiło, że rozgrywki postanowiła zbojkotować Telewizja Polska, która ma prawa do pokazywania meczów PHL. Państwowa stacja zrezygnowała z pokazywania najbliższych meczów.
TVP chce w ten sposób wywrzeć presję na kluby. Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport, od początku wojny regularnie w mocnych słowach komentuje to, co rosyjscy żołnierze robią u naszego sąsiada. Dlatego też nie wyobraża sobie, aby telewizja pokazywała rozgrywki, w których wciąż roi się od Rosjan.
Postawa klubów nie podoba się coraz większej grupie osób. W ostatnich dniach na Facebooku swoje stanowisko przedstawił Łukasz Mejka. To były gracz GKS-u Tychy, Naprzodu Janów i Zagłębia Sosnowiec. Zaapelował on do prezydenta Tych, aby zrobił porządek klubie, którego właścicielem jest miasto. Poniżej w całości cytujemy jego komentarz.
"Czy tylko ja mam wrażenie, że wszyscy rosyjscy zawodnicy w GKS powinni zostać zwolnieni? Wszyscy wraz z władzami miasta epatują gestami solidarności oraz wsparcia Ukrainie i czy to w porządku, że w obecnej "sytuacji" zawodnicy z Rosji opłacani z budżetu miasta dalej grają w naszych barwach... Nie znam osobiście tych chłopaków, być może są dobrymi ludźmi, świetnymi kolegami, ale mam wewnętrzne poczucie, że to po prostu nie w porządku w stosunku do tych wszystkich przerażonych ludzi, którzy w ostatnich dniach do nas przyjeżdżają.
Wszyscy oglądamy w TV co się dzieje w Ukrainie i mamy wieczorem iść na mecz, oklaskiwać jak jeden, czy drugi Rosjanin strzela gola, cieszy się i przebija "piątki"? Być może opcją minimum będzie, aby każdy z nich się określił czy popiera politykę Putina? Jak dla mnie (i pewnie części fanów) wolę przegrać w piętnastu mecze o brązowy medal, niż wygrać mistrzostwo. W sytuacji bombardowań miast, scenami jak z II wojny światowej i exodusem prawie 700 tys. niewinnych ludzi wynik sportowy jest ważny? Uważam, że nie".
Przed nami ostatnie rozstrzygnięcia w ćwierćfinałach fazy play-off PHL. Niedługo rozpocznie się decydująca walka o mistrzostwo Polski. Kluby mają ostatni moment, aby wyrazić jasne stanowisko. Milczenie to najgorsze, co można w tej chwili wybrać.