W porównaniu do meczu z Motorem Lublin (0:0) w podstawowym składzie nie doszło do ani jednej zmiany. Trener Górak postawił na tych samych wykonawców, co w zremisowanym starciu beniaminków.
Ledwo się mecz zaczął, a już GKS prowadził. W 1. minucie Jarosław Kubicki i Sławomir Abramowicz zaczęli sobie podawać piłkę w polu karnym przy trzech piłkarzach katowiczan, ta trafiła w końcu do Jetmara Halitiego, który postanowił, że chce sobie pokopać z gospodarzami, więc zagrał ją wprost do Bartosza Nowaka, który wyłożył do Adriana Błąda, a ten płaskim strzałem po długim słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Dla pochodzącego z Lubina zawodnika jest to 1. gol w tym sezonie i 8. w Ekstraklasie ogółem.
W 10. minucie zza pola karnego spróbował po podaniu Afimico Pululu João Moutinho prosto w ręce Dawida Kudły. W odpowiedzi dwie minuty później Nené otoczony przez 3 piłkarzy GKS wycofał do bramkarza i powinien dziękować losowi, że Mateusz Kowalczyk nie był odrobinę szybszy, bo katowiczanie mieliby już dwa gole po dwóch asystach graczy Jagi. Na szczęście (dla niego) Abramowicz zdążył w ostatniej chwili złapać futbolówkę. W 18. minucie białostoczanie wyrównali. Nené podał prostopadłą piłkę w pole karne do Jesúsa Imaza, który oddał ją Kubickiemu, ale za nim dotknął on w ogóle futbolówki, Kudła sparował ją pechowo pod nogi Pululu. Angolczyk strzelił do pustej bramki 2 gola w tym sezonie, jak i 14 w ogóle w Ekstraklasie.
W 19. minucie Adam Zrel'ák jak na patelni wyłożył piłkę Błądowi, jednak ten uderzył wysoko ponad bramką. Osiem minut później odpowiedziała Jaga, gdy Sáčka podał do Darko Čurlinova, a Macedończyka wybronił z problemami Kudła. Dobitka Pululu odbiła się od nogi któregoś z GieKSiarzy i wypadła na rzut rożny. Po rzucie rożnym futbolówka trafiła do Imaza, ale na posterunku był bramkarz katowiczan. W 30. minucie sam na sam wybiegał Błąd, ciągnięty przez koszulkę przez Moutinho zagrał rezerwowemu Marcinowi Wasielewskiemu, który trafił prosto do koszyczka, czyli w ręce golkipera. W 42. minucie Grzegorz Rogala uderzył mocno, efektownie i nad bramką po dośrodkowaniu Błąda.
W 54. minucie w polu karnym, walcząc o piłkę, przewrócił się Kowalczyk. Nie słysząc gwizdka arbitra wstał, a następnie zawalczył o futbolówkę ze Zrel'ákiem. Adam w końcu dał radę oddać strzał, który Abramowicz sparował do boku. W 64. minucie efektownym uderzeniem popisał się po wrzutce Borja Galán, ale ponownie refleksem wykazał się bramkarz Jagi. W 70. minucie fatalnie skiksował z linii pola karnego Oskar Repka, nie zmuszając golkipera do wysiłku. Trzy minuty później pokazał, jak się strzela z takiej odległości Galan, w czym pomógł Kowalczyk, bo to byłemu piłkarzowi Broendby zaliczono tę bramkę, jako że zmienił wydatnie tor lotu piłki poprzez rykoszet. GKS znowu prowadził, a dla warszawskiego pomocnika było to pierwsze trafienie w Ekstraklasie. Przypadkowe do granic możliwości, ale było.
W 86. minucie rezerwowy Marcin Listkowski zmylił jednego obrońcę GieKSy i zagrał w pole karne, gdzie jego partnerzy nie byli w stanie zrobić pożytku z piłki. W 90. minucie gospodarze wyszli z kontrą 4 na 1, zakręcili biednym Tomásem Silvą, ale Sebastian Milewski, zamiast wyłożyć futbolówkę wybiegającemu Mateuszowi Marcowi albo proszącemu o nią Zrel'ákowi, zagrał ją za mocno i ta wyszła poza boisko. Gdy już się wydawało, że skończy się na 2:1, w 90+7. minucie Słowak podał przed bramką tuż do Repki, a ten z bliska ustalił wynik spotkania. Bardzo dobry mecz gospodarzy.
Gole: 2' Adrian Błąd, 73' Mateusz Kowalczyk, 90' Oskar Repka - 18' Afimico Pululu
W 7. kolejce PKO BP Ekstraklasy GKS Katowice uda się na Dolny Śląsk, gdzie czeka KGHM Zagłębie Lubin. Mecz 31 sierpnia o 17:30.
Może Cię zainteresować:
Zapowiedź meczu GKS Katowice ze Skrą Częstochowa w 3. kolejce Orlen Ekstraligi kobiet
Może Cię zainteresować: