Media wracają do tragedii z Bytomia sprzed lat

Minęło już ponad pół dekady od nocnej tragedii, która rozegrała się na ulicy Jainty. Teraz ogólnopolskie media po raz kolejny wracają do wydarzeń, w następstwie których śmierć poniósł 37-letni Bartosz Zając, kuzyn byłego prezydenta Bytomia – Damiana Bartyli.

Kosz czarno bialy

W ostatnich dniach przez ogólnopolskie stacje telewizyjne i gazety znów przetoczył się temat sytuacji, jaka miała miejsce w nocy, 9 sierpnia 2015 roku na ulicy Jainty. Doszło wówczas do kłótni pomiędzy dwoma dawnymi znajomymi w jednym z pobliskich klubów – Bartoszem Zającem i Tomaszem G. Obaj mężczyźni oraz żona jednego z nich wyszli na zewnątrz. W trakcie przepychanki 37-letni Bartosz przewrócił się uderzając głową w betonowy kosz lub krawężnik. Obrażenia okazały się na tyle fatalne, że następnego dnia mężczyzna zmarł w szpitalu.

Sąd pierwszej instancji uznał, że Tomasz G. nieumyślnie spowodował śmierć swojego znajomego, wobec czego skazał go na karę więzienia w zawieszeniu. Zdaniem obrońców mężczyzna chciał uniknąć ataku i jego działania tej feralnej nocy mieściły się w granicach obrony koniecznej. Decyzję bytomskiego sądu rejonowego zmieniono w wyniku apelacji – ostatecznie zasądzono karę bezwzględnego więzienia na okres roku i ośmiu miesięcy.

Od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach w tej sprawie mijają już trzy lata. I w tym miejscu historia wraca na łamy gazet i telewizyjne anteny, ponieważ decyzja sądu nie została w pełni wykonana, a rodzina zmarłego domaga się realizacji wyroku. Jednak na odbycie kary w więzieniu nie zezwala stan zdrowia skazanego, który zachorował na cukrzycę. Potwierdziła to opinia biegłego lekarza sądowego. Wkrótce ma odbyć się posiedzenie, na którym sąd ma stwierdzić, czy choroba się ustabilizowała i czy skazany może już trafić do więzienia.

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon