Warszawa ma w dyspozycji, o panie wojewodo, Katowice, w których aż roi się od symboli:
- plac Wyzwolenia,
- plac Młodzieży Powstańczej,
- aleję Korfantego,
- ulicę Szeptyckiego,
- ulicę Powstańców Śląskich,
- Pomnik Żołnierza Polskiego (jakże smutny w obliczu Tragedii Górnośląskiej).
Jest więc teraz Polska.
Wielka, dumna, zwycięska, powstała z kolan, nieustraszona i potężna.
Na wyjazdowym posiedzeniu komisji mniejszości, na pytania moje, jak i posła Kohuta, posłanek Rosy i Rzepy, wojewoda śląski odpowiada, że on przecież jest wyłącznie reprezentantem partii rządzącej, a więc realizuje tylko jej linię.
Prawie 600 tysięcy osób, które tutaj mieszka, można więc potraktować jak pusty numerek, pod którym nie zawieszono żadnej godności etnicznej, jak przysłowiowego płaszcza, którego Polska nie ma i nic jej państwo, Ślązacy, nie zrobicie.
Projekt Kopca ustawy o śląskiej mniejszości etnicznej
Projekt obywatelski o uznaniu śląskiej mniejszości etnicznej, pod którym podpisało się ponad 140 tysięcy polskich obywateli, został zignorowany w 2014 roku przez rząd Platformy Obywatelskiej. Firmowali go między innymi poseł Marek Plura i senator Kazimierz Kutz. Później władzę przejęła partia Prawo i Sprawiedliwość, której lider, Jarosław Kaczyński mówił, że Ślązacy są ukrytą opcją niemiecką i że natężenie patologii na Śląsku jest niezwykle wysokie. To dlatego wielokrotne starania posłanki Moniki Rosy o uznanie choćby języka śląskiego zawsze kończyły tak samo. Nie ma waszego języka i nic nam nie zrobicie.
W
2019 roku mandat posła do Parlamentu Europejskiego uzyskał Łukasz
Kohut, chwilę później, z ramienia Lewicy do Sejmu wszedłem ja.
Oboje deklarujemy narodowość śląską.
Gdy w 2019 roku z ramienia Lewicy wszedłem do Sejmu i mówiłem, że złożę ustawę o śląskiej mniejszości etnicznej, politycy mówili mi: chłopie, puknij się w głowę. to nie przejdzie, nie masz szans. Po intensywnej pracy politycznej Ślonskiej Sztamy, stowarzyszenia organizacji śląskich pod egidą Łukasza Kohuta oraz równie owocnej mojej pracy parlamentarnej projekt, który łączy uznanie śląskiej mniejszości etnicznej i uznanie języka śląskiego, a więc dwa postulaty, Rosy i moje, trafia z poparciem całego klubu Lewicy – do laski marszałkowskiej.
To historyczne poparcie. Partia, która często bywa obarczana bagażem czasów zamierzchłych, bo przecież po 1945 roku komuniści – polscy i radzieccy, Ślązaków eliminowali – w całości popiera uznanie śląskiej mniejszości etnicznej. Gdy mówię w Sejmie o prawdziwej historii tak zwanych powstań i Korfantym – popiera mnie Marek Dyduch, a posłowie innych partii opozycyjnych bronią mitycznej, odwiecznej polskości śląska. To historyczna zmiana, która udowadnia, że Lewica odrobiła śląską pracę domową.
2023 rok to rok kampanii wyborczej. Projekt Moniki Rosy o języku śląskim ma numer druku, mój projekt, człowieka, który ubiega się o mandat senatora z Katowic – jak Kutz i Plura, jest w sejmowej zamrażarce. W kampanii mój projekt, który łączy cechy ustawy Rosy, bo uznanie śląskiej mniejszości automatycznie daje Ślązakom prawo do języka regionalnego, zyskuje deklaracje poparcia ze strony Donalda Tuska i Szymona Hołowni, co w konsekwencji znaczy, że cała dzisiejsza opozycja popiera i język śląski i śląską mniejszość etniczną (Lewica podpisała się pod „projektem Kopca”). W Katowicach pozytywnie o mniejszości śląskiej wypowiada się także były prezydent Aleksander Kwaśniewski – jeden z architektów Konstytucji. Chwilę później popiera moją kandydaturę na urząd senatora z Katowic.
Czy zatem wszystko zostało już zrobione?
Nie. Deklaracje są tylko i aż, deklaracjami. Nie wierzymy w olśnienia, jak mówił Kazimierz Kutz. Powiedzmy: sprawdzam, w pełnej współpracy opozycji. Po deklaracji Tuska i Hołowni czuję satysfakcję, ale uwierzę, jak zobaczę.
Inicjatywa o śląskiej mniejszości etnicznej i języku śląskim, jeśli opozycja przejmie władzę, będzie przedmiotem głosowania w X kadencji Sejmu. Liczę na to, że nie usłyszę już wtedy słów, które padały z mównicy, a którym klaskali niegdyś posłowie PiS i niestety, także PO.
Bo
przepracowaliśmy wiele, jednocząc opozycję, ucząc się wzajemnego
szacunku, pomimo różnic. Liczę na to, że demokratyczna opozycja,
która wtedy będzie demokratycznym rządem, znajdzie odwagę do
wypełnienia deklaracji o poparciu mojej ustawy. To odróżnia
demokratów od PiS i Konfederacji. Szacunek dla mniejszości, która
współtworzy Polskę, w oparciu o różnorodność”.
Materiał
KW Nowa Lewica