Trzeba przyznać, że klubokawiarnia Drzwi Zwane Koniem, działająca od 7 lat w suterenie XIX-wiecznej willi miejskiej przy ul. Warszawskiej 37 (tej samej, gdzie kiedyś istniał słynny klub Marchołt), to miejsce oryginalne. Kameralne, ale wiosną i latem rozrastające się o ogromny ogródek o powierzchni 600 m2. Zaprojektowane budżetowo, ale przez architektów z katowickiej pracowni MUS Architects. Można tu i zjeść, i napić się, porozmawiać o filmie, muzyce i literaturze. Dobrze się zabawić, ale i zażyć nieco alternatywnej kultury. W dodatku działa w niecodziennym formacie, bo jako spółdzielnia socjalna, zatrudniająca osoby z niepełnosprawnościami.
Koniec Drzwi Zwanych Koniem przy Warszawskiej
Niestety, zanosi się na to, że to koniec Drzwi Zwanych Koniem w tej lokalizacji. Dzisiaj (15 listopada) właściciel Drzwi napisał na Facebooku:
"Drodzy Państwo, Gościnie, Przyjaciele, Konie, prawie siedem lat mieszkaliśmy pod adresem Warszawska 37. Miejsce, które było dla nas domem (po cichu liczymy, że czasem również dla Was) będzie przechodziło generalny remont. Nie udało nam się porozumieć z właścicielem budynku odnośnie wspólnej przyszłości po zakończeniu prac. Tym samym będziemy żegnać się z obecną lokalizacją. Dzień 31 grudnia 2022 będzie naszym ostatnim (w tym miejscu). Pożegnania są trudne, ale liczymy, że to tylko na chwilkę i za moment będziemy mogli się zobaczyć w innym miejscu.
Nie wiemy nawet jak, ale chcemy Wam podziękować za tych kilka ciekawych lat na Warszawskiej. Gargantuiczna ilość czerwonych serduszek dla Was! Liczymy, że zobaczymy się w innym miejscu! DRZWI ZWANE KONIEM NA ZAWSZE POZOSTAJĄ OTWARTE!
Ekipa DZK
ps. Jeżeli znacie fajny, pusty lokal w Katowicach nie wymagający wielkich inwestycji - dajcie znać".
Jak mówi w rozmowie z 24Kato.pl Przemek Sołtysik, właściciel lokalu, rozgląda się teraz za nowym miejscem dla Konia. - Musiałby to być trochę większe miejsce, na pewno ponad 90 m2, byśmy mogli organizować tam różne wydarzenia, z których jesteśmy znani. Poza tym musiałby to być lokal po gastronomii, by nie trzeba było przeprowadzać remontu za dużego, co zajmuje dużo czasu i kosztuje - dodaje Przemek.
Został nieco ponad miesiąc, by pożegnać się z lokalem
Skąd oryginalna nazwa lokalu? – Mnie się wyśnił koń, koledze się wyśniły drzwi, i wtedy brat powiedział: Drzwi zwane Koniem – wyjaśniał na początku działalności lokalu tajemnicę niezwykłej nazwy Przemek Sołtysik. – Długo debatowaliśmy nad tą nazwą, mieliśmy różne pomysły. Uznaliśmy, że ta nazwa będzie reprezentować to, o co nam chodzi, czyli poczucie lekkości i dystansu do świata. Chcemy, by było to też miejsce wydarzeń kulturalnych i artystycznych z dobrym, naturalnym, sezonowym jedzeniem w przystępnej cenie – mówił.
Został więc ponad miesiąc, by pożegnać się z tym oryginalnym lokalem przy Warszawskiej. Mamy nadzieję, że Koń odrodzi się gdzieś indziej w Katowicach.
Ekipa związana z Przemkiem realizuje teraz nowy projekt - bistro ukraińskie Kozaczki, które powstaje w Koszutce, w pawilonach przy "niebieskich blokach" (które teraz są żółte) przy Chorzowskiej 7. Tam z kolei będą zatrudnione osoby z doświadczeniem uchodźczym.
Może Cię zainteresować:
Katowice. Kawiarnia Bez Cukru zamyka się. Będzie czynna tylko do końca listopada 2022
Może Cię zainteresować: