Ostatnimi latami powstało w Katowicach kilka barów mlecznych, by wspomnieć o Talerzu i Szklance, który z Teatralnej przeniósł się na Staromiejską, albo KukuRyku przy placu Rostka, naprzeciwko Pałacu Młodzieży. Ale nie mają one takiego statusu jak kultowa Europa przy ul. Mickiewicza 8, pramatka katowickich barów mlecznych.
Ostatnio mogło się wydawać, że Europa została zamknięta. Owszem, ale nie ta. Zamknięto pobliskie Cafe Europa, czyli stylowe miejsce, w którym można było zjeść obiad, ale przede wszystkim było znane z dancingów i dyskotek. Dziś jest zamknięte na cztery spusty.
Bar Mleczny Europa ma się dobrze
Ale Bar Mleczny Europa działa w najlepsze za charakterystycznym dużym półokrągłym oknem na parterze kamienicy przy Mickiewicza 8. Zachował klimat rodem z PRL-u, ale za to zyskał kosmopolityczny charakter.
Dziś, czyli w poniedziałek 17 października 2022, gdy tam byliśmy na naleśniku ze szpinakiem i połowie porcji surówki z białej kapusty (takie raczej drugie śniadanie niż obiad) - za 8,5 zł, stołowali się tam nie tylko starsi ludzie, ale też widzieliśmy młodą dziewczynę, parę ludzi w średnim wieku, ciemnoskórego mężczyznę i grupkę młodych mężczyzn, z których trzech miało azjatyckie rysy, rozmawiających ze sobą... po niemiecku.
Nic dziwnego, Europa jest znana z dobrego i taniego jedzenia. Wymyślnych dań sous-vide tam nie znajdziemy. Są potrawy głównie polskiej kuchni, klasyki takie jak zupy (jarzynowa, kalarepowa, pieczarkowa, kapuśniak, barszcz ukraiński), rozmaitości surówek, pierogi, fasolka po bretońsku, kotlety mielony i schabowy, golonka, gołąbki, filet z indyka, udko z kurczaka, ryba czy wątróbka drobiowa. No i różne dodatki, jak kluski śląskie, ziemniaki, kasza z masłem, placki ziemniaczane. Do tego śniadania, bo Europa jest czynna od poniedziałku do piątku od godz. 9 do 16. Od prostej bułki czy rogala po bułkę z masłem, z masłem i serem. Do tego na śniadanie można zjeść jajecznicę, mleczną owsiankę, jajko gotowane czy naleśnik z szynką lub szpinakiem. A na słodko można sobie zażyczyć naleśniki z serem albo racuchy.
Menu obszerne, ale nie codziennie jest wszystko
Menu, wypisane na żółtych tablicach zawieszonych nad kasą, jest obszerne, ale nie sądźcie, że zawsze wszystko jest. Otóż nie, i na tym też polega urok takich barów. Jeśli przy daniu jest podana konkretna cena, to znaczy, że jest aktualnie dostępne. Dziś była np. golonka (15 zł), rumsztyk (10 zł), czy udko z kurczaka (8 zł). A nie było kotletów mielonych, gołąbków czy bigosu.
W Europie obowiązuje samoobsługa. Ustawiamy się w kolejce do lady, na której wystawiono w podgrzewanych tacach dostępne potrawy, pani nakłada na talerz albo do jednorazowego pojemnika na wynos co chcemy, a potem niesiemy to jeden krok do kasy, gdzie inna pani podsumowuje nasz wybór i tam płacimy (można płacić kartą). Potem dobieramy sztućce z koszyka i siadamy przy stoliku. Są też lady, przy których można zjeść na stojąco. Naczynia też sami odkładamy w odpowiednie miejsce.
Uroku prostemu wystrojowi Europy (a la wczesne lata 90.) dodaje spora mozaika na ścianie, ułożona z kolorowych płytek. Można na niej wypatrzyć m.in. byka (co pewnie ma związek z Europą w mitologii greckiej) i mleczną krowę.
Może Cię zainteresować: