„Ktoś gonił moją córkę w Burowcu!” Co się tam tak naprawdę stało?

Tydzień temu pisaliśmy, że jeden z rodziców z Katowic za pośrednictwem serwisu Facebook udostępnił niepokojący apel. Mężczyzna poinformował, że w czwartek, 21 maja, po godzinie 16:00 zamaskowany mężczyzna w kominiarce, ubrany w różową bluzę i ciemne spodnie, gonił jego córkę. Jak było naprawdę?

Burowiec

Katowicka policja potwierdza zgłoszenie. W piątek w godzinach porannych do Komisariatu V Policji w Katowicach zgłosił się mężczyzna z 11-letnią córką.

Poinformował, że dzień wcześniej w godzinach od 15.0-17.00 jego córka bawiła się w rejonie opuszczonych ogródków, na terenie prywatnym w rejonie pustostanów – wyjaśnia młodsza aspirant Agnieszka Żyłka z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. – Bawiła się tam ze swoimi koleżankami i kolegami. Kiedy dzieciaki opuszczały posesję, dziewczynka miała się wrócić po zostawioną rzecz i wtedy na swojej drodze napotkała mężczyznę, który nie odezwał się do niej, nie złapał jej, ale biegł w jej stronę . Dziewczynka przestraszyła się i zaczęła uciekać, w bezpieczny sposób opuściła to miejsce. Mężczyzna w żadnej sposób nie nawiązał z nią kontaktu, nie dotknął, nie złapał i nic do niej nie mówił – dodaje.

Jak twierdzi zaniepokojony ojciec, jego dziecko zdołało uciec, tylko dlatego że goniący dziewczynę mężczyzna „wywalił się przez drut ogrodzenia”.

Gdyby nie fakt, że facet wywalił się przez drut ogrodzenia, a córka dała radę uciec, to nie wiadomo jak by to mogło się skończyć. Zaistniały fakt został zgłoszony na policję - poinformował mężczyzna za pośrednictwem Facebooka.

Policja nie potwierdza, żeby w zgłoszeniu była podana taka informacja.

fot. google street view

11-letni Sebastian zginął, bo porywacz pomylił się. Myślał, że jest dziewczynką

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon