GKS Katowice i Zagłębie Sosnowiec przed bezpośrednim pojedynkiem dzieliły zaledwie dwa punkty. W dodatku obie drużyny musiał nerwowo spoglądać za swoje plecy, bo przewaga nad strefą spadkową nie była na tyle duża, aby w ogóle nie przejmować się ewentualnym spadkiem do II ligi.
Zabójczy cios Błąda
Piątkowe derby miały zatem dodatkowy smaczek, bo zwycięzca gwarantował sobie większy spokój przed kolejnymi meczami. Jak to jednak zwykle bywa w pojedynkach drużyn z dołu tabeli, każdy w pierwszej kolejności myślał o tym, aby gola nie stracić, a dopiero potem o zagrożeniu bramce przeciwnika.
Kibice zobaczyli widowisko z niższej półki. W pierwszej połowie to Zagłębie stwarzało sobie groźniejsze sytuacje, a jedna powinna zostać zamieniona na gola. Szymon Sobczak jednak z kilkunastu metrów strzelił minimalnie obok bramki. Pewnie przez kilka dni ta sytuacja będzie mu się śnić, bo mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej.
Do przerwy było 0:0, a po zmianie stron zbyt wiele w nastawieniu piłkarzy się nie zmieniło. Trzeba oddać obu drużynom, że zacięcie walczyły o każdą piłkę, ale w tym sporcie jednak chodzi o coś zupełnie innego.
Ostatecznie doczekaliśmy się jednego gola. Dziesięć minut przed końcem GKS Katowice mógł świętować, gdy Adrian Błąd z okolicy linii pola karnego uderzył z pierwszej piłki i w ten sposób zaskoczył bramkarza z Sosnowca. To była jedyna bramka, więc to katowiczanie mogli dopisać do swojego konta trzy punkty.
GKS awansował na 12. miejsce w tabeli i ma dziesięć punktów nad strefą spadkową. Zagłębie z kolei jest o dwie pozycje niżej i ma pięć punktów mniej. W piątek sosnowiczanie udadzą się na mecz z GKS-em Tychy, a drużyna z Katowic podejmie Chrobrego Głogów w poniedziałek 14 marca.