Wszystko zaczęło się od wpisu, który na Facebooku zamieścił katowiczanin Dominik Tokarski.
- Ludzie! Achtung! Jest temat do pomocy - napisał i przedstawił sytuację niewielkiego warzywniaka, który stoi w ścisłym centrum miasta, a dokładnie w cieniu dwóch „superbudynków” - Superjednostki i Supersamu.
- Byłem dzisiaj (14 stycznia - przyp. red.) drugim klientem. Wczoraj był tylko jeden klient. Budkę od X lat prowadzi starsze małżeństwo. Są bardzo zmartwieni, że nie idzie. Mają piękne jabłka, brukselkę, zarąbisty czosnek, piękne buraki oraz rewelacyjne cytryny z cienką skórką, soczyste! Jak ktoś ma po drodze to zajrzyjcie po sprawunki - zachęcił.
Przed warzywniakiem ustawiła się kolejka
- Zrobiło mi się zwyczajnie smutno, kiedy byłem tam dwa dni z rzędu i słyszałem, że ostatnio brakuje klientów. Wrzuciłem zdjęcie i prośbę dla znajomych na swój prywatny profil, a poszło tak… samego mnie to przerosło, nie spodziewałem się - przyznaje.
Prośbę Dominika Tokarskiego podchwycili nie tylko sąsiedzi, ale także media i popularne profile w mediach społecznościowych. Jego post udostępniło ponad 11 tys. osób. Na wpis radnego z Sosnowca Łukasza Litewki również zareagowało kilkanaście tysięcy internautów. Wiadomość rozeszła się z prędkością światła i już w sobotę, 15 stycznia, o poranku przed warzywniakiem ustawiła się kolejka ludzi. Wszystkie produkty zniknęły z półek.
Jak mówią właściciele, nie wiedzieli, że w ogóle ktoś zainteresował się ich sprawą i udostępnił post w mediach społecznościowych. - Jesteśmy naprawdę, naprawdę bardzo wdzięczni. Cieszymy się, ale sami musimy trochę ochłonąć - tłumaczą.
Można u nich zrobić zakupy od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-16.00, a także w soboty od godz. 8.00 do godz. 13.00. Dotychczas płatność była możliwa jedynie gotówką, ale niewykluczone, że z powodu dużego zainteresowania wkrótce pojawi się terminal.
„Takie miejsca mają swój klimat”
- Mam nadzieję, że zgodnie z moją intencją sąsiedzi, ludzie którzy mają najbliżej, choć raz w tygodniu zajrzą tam na zakupy za 20-30 złotych, bo to może być albo nie być dla takiego małego, lokalnego biznesu - mówi Dominik Tokarski.
Jak podkreśla, czasem zapominamy o lokalnych warzywniakach, sklepach spożywczych, krawcach czy szewcach, wybierając duże markety i centra handlowe. - Takie miejsca mają swój klimat. To nie tylko dobrej jakości produkty, ale też rozmowa, relacje międzyludzkie, na to warto zwrócić uwagę - dodaje.