GKS Katowice po pierwsze ligowe punkty w 2022 roku udał się do Nowego Sącza. Piłkarze Rafała Góraka jednak mogli poczuć się jak na sparingu, bo z powodu przebudowy stadionu mecz odbył się bez kibiców. Niestety, spokojna atmosfera udzieliła się także zawodnikom obu drużyn.
Pozostał niedosyt
W pierwszej połowie działo się niewiele, ale i tak zobaczyliśmy jednego gola. Katowiczanie wyprowadzili zabójczą kontrę. Po wybiciu piłki z pola karnego trafiła ona do Patryka Szwedzika, który sprytnie ograł obrońcę, a potem z własnej połowy ruszył na bramkę rywali. Na koniec zachował zimną krew i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Sandecji.
Stracona bramka podrażniła gospodarzy, ale w wypracowanych sytuacjach brakowało im precyzji. Z kolei w drugiej odsłonie katowiczanie mogli dobić rywala, ale Filip Szymczak na wślizgu nie dosięgnął piłki, którą mógł skierować do pustej bramki.
Sandecja utrzymała się przy życiu i ostatecznie dopięła swego. W 78. minucie Łukasz Zjawiński ograł bramkarza, a następnie uderzył na tyle sprytnie, że piłka przeleciała pomiędzy trzema graczami GieKSy i wpadła do bramki.
Przy wyniku 1:1 oba zespoły zaczęły grać odważniej i miały okazje, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Trzeciej bramki jednak się nie doczekaliśmy i doszło do podziału punktów.
- W pierwszej połowie graliśmy nieźle, byliśmy lepszym zespołem i mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje. Jedną zamieniliśmy na bramkę, ale drugiej niestety się nie udało. Druga połowa była trochę słabsza w naszym wykonaniu i bardziej się broniliśmy. Z tego wynikała delikatna przewaga Sandecji. Na gorąco po meczu może jest niedosyt, ale graliśmy na trudnym terenie, więc szanujemy jeden punkt - mówi Grzegorz Janiszewski w klubowej telewizji.
GKS Katowice zachował 13. miejsce w tabeli i nadal ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową. Jedynie niżej notowana Puszcza Niepołomice wygrała w miniony weekend, przez co zmniejszyła stratę. W najbliższy weekend katowiczanie jadą do Sosnowca na mecz z Zagłębiem.