Patryk Osadnik: Jak się pan czuje w fotelu współprzewodniczącego?
Maciej Kopiec: Czuję na sobie
ogromną odpowiedzialność, ale czuję też ogromną motywację do
pracy. Czuję zobowiązanie wobec członkiń i członków Nowej
Lewicy, aby zjednoczyć to środowisko i pokazać, że potrafimy
osiągać sukcesy na każdym szczeblu. Mamy mnóstwo pracy do
wykonania. Musimy pokazać mieszkańcom województwa śląskiego, ze
Lewica ma świetną wizję państwa, wie, jak tym państwem rządzić,
wie, jak zapewnić godne usługi publiczne, że jesteśmy opozycją
konstruktywną, a nie totalną.
Złośliwi mówią,
że spod szyldu Nowej Lewicy wciąż przebija podział na SLD oraz Wiosnę i stąd wziął się ten podział
na współprzewodniczących. Jak wygląda dogadywanie się wewnątrz
partii?
Dwa lata pracuję w klubie parlamentarnym Lewicy, gdzie wciąż
współpracuję z posłankami i posłami SLD. Widzę, że połączenie
tego doświadczenia i nowej energii, którą wprowadziła Wiosna,
naprawdę działa. Nie wyobrażam sobie dziś pracy bez doświadczenia
koleżanek i kolegów z SLD, a oni przyznają, że dzięki Wiośnie
mogą być szerzej dostrzegani. Poza tym, bez tego zjednoczenia nie
odnieślibyśmy sukcesu, jakim było dostanie się do parlamentu. To
nie tak, że wewnątrz Nowej Lewicy są dwie grupy, które się
wzajemnie zwalczają. Wręcz przeciwnie, one się wzajemnie
wzmacniają.
Ostatnio dużo
mówi się o podnoszeniu wynagrodzeń samorządowców. Marszałek
Jakub Chełstowski (Prawo i Sprawiedliwość) otrzyma 60-proc.
podwyżkę, m.in. dzięki głosom dwojga radnych Nowej Lewicy. Co
dalej z cichą koalicją, jaka zawiązała się w Sejmiku Województwa
Śląskiego?
Znam bardzo dobrze działania marszałka Jakuba Chełstowskiego i
uważam, że podnoszenie wynagrodzenia marszałkowi, który w mojej
ocenie nie prowadzi dobrej polityki, jest karygodne. To głosowanie
dwojga radnych Sejmiku oceniam bardzo negatywnie. Będę rekomendował
radzie wojewódzkiej Nowej Lewicy, aby linia polityczna, jaką
nakreśli, wykluczała takie sytuacje w Sejmiku. Jeszcze bardziej mój
sprzeciw wzbudziło wcześniejsze głosowanie ws. udzielenia
absolutorium zarządowi województwa, gdzie radni Nowej Lewicy
poparli marszałka Jakuba Chełstowskiego. Moim zdaniem tak nie
powinno być.
W jaki sposób wspomniana rada może wpłynąć na radną Gabrielę Łacną i radnego Rafała
Porca?
Rada wojewódzka Nowej Lewicy to bardzo silne ciało statutowe, które
ma prawo i obowiązek wyznaczać linię polityczną partii. W radzie
w województwa śląskiego zasiada 95 osób i sądzę, że to
kolegium powinno jasno wskazać, że nie ma mowy o takich
głosowaniach. Jeśli radni wojewódzcy czują się członkami Nowej
Lewicy, to powinni realizować wolę całej partii, do której
należą.
A jak obecnie
wygląda ich status, pozostają zawieszeni?
Nie, radni nie są już zawieszony. Zawieszony pozostaje jedynie
Marek Balt, który łamał statut Nowej Lewicy. Napisał uchwałę,
która nie wypełniała warunków połączenia SLD i Wiosny. Otrzymał
dwa ostrzeżenia i szansę, aby zrobić to zgodnie ze statutem, a
później został zawieszony.
Czego dotyczyła
ta uchwała?
Mowa o uchwale dotyczącej wyboru delegatów na kongres wojewódzki Nowej Lewicy. Zostaliśmy zobligowani do wystawienia członkiń lub członków z powiatów, w których nie mieliśmy struktur, co w praktyce ograniczało liczbę delegatów Wiosny.
Co z przyszłością
Marka Balta w szeregach Nowej Lewicy?
Jestem politykiem Wiosny w Nowej Lewicy i nie byłoby to do końca
uczciwe, gdyby zabierał głos w sprawie polityka SLD, zwłaszcza tak
doświadczonego. Nie znam tej przyszłości, ale myślę, że sąd
partyjny rozstrzygnie o przyszłości Marka Balta.