Do tragedii w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie doszło 22 września. Na tamtejszym Oddziale Neonatologicznym i Położniczo-Ginekologiczny przebywała trzydziestoletnia pacjentka, która dwa dni wcześniej zgłosiła się z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Stan kobiety stopniowo się pogarszał.
- Przeprowadzono kolejne badania, w tym badanie krwi. Ustalono, że występuje podwyższony poziom CRP, czyli zakażenie organizmu i podwyższona temperatura ciała pokrzywdzonej. Wykonano USG, które wskazało, że płód w dwudziestym drugim tygodniu ciąży obumarł. Wtedy podjęto decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia i przewiezieniu pacjentki na blok operacyjny - relacjonuje prok. Agnieszka Wichary z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Niestety doszło do wstrząsu septycznego, a pacjentka zmarła.
Lekarze przyjęli "postawę wyczekującą"
Sprawa rozbudziła emocje. W oświadczeniu szpitala pojawiła się informacja o tym, że wszystko odbywało się z uwzględnieniem obecnie obowiązującego w Polsce prawa. Przypomnijmy, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z 22 października 2020 roku zaostrzył przepisy aborcyjne w Polsce, co - w ocenie rodziny pacjentki - wpłynęło na postawę lekarzy.
"Zmarła w trakcie pobytu w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że zgodnie z informacjami przekazywanymi przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymującą się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązało się z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji" - wskazuje rodzina.
"Łączymy się w bólu z wszystkimi, których dotknęła śmierć naszej pacjentki. Szczególnie z jej bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrzegane są przed medyków jako jedyne z najtrudniejszych momentów życia kobiety. Postęp medycyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakresie, ale - niestety - ciągle jeszcze ich nie wykluczył" - napisali przedstawiciele Szpitala Powiatowego w Pszczynie.
Podkreślili także, że cały personel kierował się troską o zdrowie i życie pacjentki oraz płodu.
"Lekarz nie może zasłaniać się prawem mówiącym o ograniczeniu aborcji"
Sprawą zajęła się Prokuratura Regionalna w Katowicach, która przesłuchała już m.in. najbliższych zmarłej, a w planach ma czynności z personelem szpitala oraz innymi pacjentkami, które przebywały na oddziale.
- Lekarz nie może zasłaniać się prawem mówiącym o ograniczeniu aborcji, tylko musi ratować życie, więc zawsze zachowanie lekarza będzie w pierwszej kolejności weryfikowane pod kątem błędu medycznego. Jednak nie można pominąć otoczenia prawnego, w jakim poruszamy się po orzeczeniu trybunału - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" mec. Jolanta Budzowska, reprezentująca rodzinę zmarłej pacjentki.
Jej zdaniem ta sprawa przypomina podobną sytuację z 2012 roku, która miała miejsce w Irlandii. Wówczas personel szpitala nie zgodził się na aborcję, choć dziecko Savity Halappanavar i tak urodziłoby się martwe. Niestety kobieta zmarła tuż po porodzie.
- W leczeniu doszło do błędów medycznych, ale jednocześnie nikt nie miał wątpliwości, że do jej śmierci przyczyniło się restrykcyjne prawo aborcyjne i obawy lekarzy przed odpowiedzialnością prawną za przedłożenie życia matki nad życie płodu. Choć zgodnie z wykładnią irlandzkiego Sądu Najwyższego przerwanie ciąży było dopuszczalne w przypadku realnego i znacznego zagrożenia życia kobiety, w praktyce działał efekt mrożący - dodała adwokatka.
Z kolei dyrekcja Szpitala Powiatowego w Pszczynie prosi o nie ferowanie zbyt wczesnych wyroków i pozostawia ocenę sytuacji śledczym.