"Brutalista" zachwyca widzów w kinach, ale to Katowice są (wciąż) stolicą polskiego brutalizmu

Nie znajdziemy drugiego miasta w Polsce, w którym architektura brutalistyczna pozostawiła tak głęboki ślad. Mimo że wizerunek Katowic uległ ogromnej zmianie, to niezmienne pozostało jedno - wyobraźnię przyjezdnych rozpala przede wszystkim monumentalny triumwirat złożony ze Spodka, Superjednostki i Kukurydz.

Reżyser Brady Corbet opowiada historię ocalałego z Holokaustu węgierskiego architekta László Tótha. Główny bohater emigruje do Stanów Zjednoczonych, osiadając w Pensylwanii. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności dostaje tam szansę zrealizowania swojego największego architektonicznego wyzwania, które znacząco odciśnie się na jego dalszym życiu.

"Brutalista" to film o architekcie, traumie i architekturze. My skupimy się na ostatnim elemencie, czyli tytułowym brutalizmie, który ukształtował wizerunek Katowic. Poza monumentalnym triumwiratem: Spodek, Superjednostka i Kukurydze, możemy się dziś chwalić: Hapeerowcem, kościołem Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego i Pomnikiem Żołnierza Polskiego. Wstydliwy erzac dworcowych kielichów należy jedynie odnotować w imię dziennikarskiej skrupulatności.

Béton brut, czyli surowe piękno

Ruch ten wyewoluował z modernizmu w końcu lat 40. XX wieku. Na świecie był ciepło przyjmowany głównie przez politycznych decydentów i złaknionych uznania architektów. Dużo gorzej jego obecność w miejskiej przestrzeni znosili przechodnie, a już na pewno mieszkańcy budynków, którzy skarżyli się na słabą funkcjonalność: małe okna, surowość wnętrz i utrudnioną konserwację.

Do dziś wielu krytyków i miłośników architektury otwarcie krytykuje brutalizm za przerażającą skalę, monotonię i fatalną odporność na upływ lat. Brutalistyczne budynki zwyczajnie źle się starzeją i wymagają częstej renowacji. Ich betonowe fasady kruszą się, a po okresie jesienno-zimowym dostrzegalne są brudne smugi i pomarańczowe zacieki z rdzewiejących stalowych wzmocnień. Wszystko to wpływało na niską reputację "brutali" w przestrzeni miejskiej.

Jednak nie stanęło to na przeszkodzie, aby właściwie każde rozwijające się państwo przeżyło w swojej historii moment zachłyśnięcia się brutalizmem. Za ikoniczny obiekt uważa się blok mieszkaniowy, tzw. Jednostkę Marsylską słynnego Le Corbusiera z 1952 roku. Szalony rozkwit nastąpił przede wszystkim w latach 60. i na początku lat 70. Przodowały w tym miasta w Stanach Zjednoczonych (ratusz w Bostonie), dużo budowano też w Wielkiej Brytanii, Francji oraz ZSRR, a w tym również w Polsce Ludowej.

Spodek w budowie
Spodek w budowie

Katowicki brutalizm

W Katowicach architekci nie bali się eksperymentować, bo władza dawała na to zielone światło. Budowniczowie czerpali inspiracje z mitu rodzącego się miasta, któremu należało nadać odpowiedni kształt i charakter. Dodatkowo świat pasjonował się wówczas "gwiezdnym wyścigiem" między USA i ZSRR, a wyobraźnia architektów nie pozostała na to obojętna. Być może dlatego katowickie "brutale" bez charakteryzacji mogłyby dziś służyć za plan zdjęciowy dla filmów science fiction.

Największym katowickim „brutalem” jest Superjednostka. Budynek przy al. Korfantego powstał w latach 1967 – 1972, według projektu architekta Mieczysława Króla i nawiązywał do wspomnanego wyżej bloku marsylskiego Le Corbusiera. W założeniu miał być to dom wspólnotowy - Pierwotny projekt nie zakładał nawet wyposażenia poszczególnych lokali w kuchnię, a mieszkańcy mieli korzystać ze wspólnej stołówki.

Budynek liczy 15 pięter, które utrzymują żelbetonowe słupy. Są tam 764 mieszkania, 9 klatek schodowych i 12 wind. Powierzchnia użytkowa Superjednostki to ponad 37 tys. metrów kwadratowych.

Katowicki "Spodek" to kolejny przedstawiciel brutalizmu. Powstał w 1971 roku, a za jego projekt odpowiedzialny jest tandem projektantów: Maciej Gintowt i Maciej Krasiński. Jest to nowatorska jak na tamte czasy konstrukcja, w której ogromny dach opiera się na 120 linach nośnych. Choć w ostatnich latach wyrosły wokół niego inne spektakularne budynki, to nadal zachwyca swoją spektakularną bryłą.

Są również Kukurydze z os. Tysiąclecia według projektu architektów: Henryka Buszko, Aleksandra Franty, Mariana Dziewońskiego i Tadeusza Szewczyka. Budowa Kukurydz – w centralnej części popularnego „Tauzena”, między osiedlem dolnym i górnym – rozpoczęła się w 1986 roku. Charakterystyczne bloki mogły stanąć dużo wcześniej, ale – jak pisze Jacek Kurek w monografii „Tysiąclecie. Historia katowickiego osiedla” – projekt napotkał opór władz, które dopatrywały się w nim „imperialistycznych wpływów zza oceanu”

Mniej znani przedstawiciele katowickiego brutalizmu

Mniej znanym "brutalem" z Katowic jest mieszkalna „Żyleta (zwana również Hapeerowcem) stającą przy ul. Sokolskiej. Budynek został zaprojektowany przez Mariana Skałkowskiego i Juranda Jareckiego. Ukończono go w 1968 roku. Blok ma 24 kondygnacje i 80 metrów wysokości, a w momencie powstania był jednym z najwyższych wieżowców w Polsce. Ma prostą bryłę, a jedynym ornamentem jest przewężenie w połowie jego wysokości.

Nieoczywistymi przedstawicielami katowickiego brutalizmu są również Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach oraz Pomnik Żołnierza Polskiego stojący na osiedlu Paderewskiego. Parafia znajduje się na Tysiącleciu Dolnym. Choć przy budowie fasady nie wykorzystano cementu a czerwoną cegłę, to konstrukcja kształt wież zapewniają mu tytuł sakralnego "brutala" w naszym zestawieniu. Na Wikipedii znajdziemy informację, że "powstanie tego kościoła było jedną z największych i najtrudniejszych technicznie budowli sakralnych w diecezji katowickiej".

Z kolei Pomnik Żołnierza Polskiego wyszedł z pracowni rzeźbiarza Bronisława Chromego oraz inżynier architekta Jerzego Pilitowskiego. Monumentalny pomnik to 80 ton patynowego brązu, usytuowane na specjalnie usypanym w tym celu sztucznym wzgórzu. Mimo pokaźnych rozmiarów obiekt sprawia wrażenia bycia w nieustannym ruchu.

"Brutale" upadają pod presją inwestorów

O kruchości brutalistycznej architektury przekonaliśmy się w ciągu minionej dekady. Poza wrażliwcami i krytykami architektury, społeczeństwo nieprzychylnie spogląda na to trudne dziedzictwo. Przy okazji kolejnych wyburzeń i "liftingów" rumor podnoszą jedynie aktywiści i lokalna prasa, a budynki upadają pod ciężarem presji inwestorów.

W ten sposób, przy okazji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2012, Katowice straciły swoją ikonę, czyli dworzec PKP z monumentalnymi betonowymi kielichami, podtrzymującymi sklepienie hali.

Budynek z lat 70. XX wieku w 2011 roku został wyburzony, by w jego miejscu powstała galeria handlowa. Protesty przyniosły marny kompromis - inwestor zgodził się odtworzyć kilka charakterystycznych "tulipanów".

W 2022 roku pożegnaliśmy inny obiekt brutalizmu - dawny budynek Śląskiego Instytutu Naukowego, który mieści się przy ul. Granicznej 32. Wybudowano go pod koniec lat 70. XX wieku, według projektu Stanisława Kwaśniewicza. Tego samego, który odpowiadał za projekty Kina Kosmos, Galerii BWA, Separatora czy Biblioteki Śląskiej. Ś

Śląski Instytut Naukowy działał w budynku do 1992 roku. Po wyprowadzce naukowców budynek niszczał w zapomnieniu.

Ostatecznie zniknął z powierzchni ziemi przez brak pomysłu i odwagi strony publicznej. Tą ostatnią cechą wykazał się za to znany deweloper, firma Murapol, która kupiła go wraz z terenem, a na jego miejscu wybudowała "kloc bez polotu i szacunku do architektury", jak nazwała nowy twór dewelopera Katarzyna Pachelska na łamach ŚLĄZAGA.

Muzeum Mitoraja w Pietrasancie

Może Cię zainteresować:

Pamiętacie te kielichy? Włosi wiedzą, jak szanować brutalizm, który nie miał szczęścia w Katowicach

Autor: Marcin Zasada

16/05/2023

Brutal Katowice 2

Może Cię zainteresować:

Zaczęło się wyburzanie ostatniego "brutala" w Katowicach, dawnego budynku Śląskiego Instytutu Naukowego

Autor: Katarzyna Pachelska

31/07/2022

Dom Kowala, Katowice, 2024

Może Cię zainteresować:

Rozpoczęła się rozbiórka jednego z najstarszych budynków w Bogucicach

Autor: Mateusz Schuler

04/02/2025

Subskrybuj 24kato.pl

google news icon
Reklama