Jarek
specjalizuje się w mało znanych tańcach swingowych (np. Lindy Hop)
i uważa je za najwspanialsze na świecie, ale jego argumenty można
odnieść do większości tańców, zwłaszcza użytkowych. Nie ma
znaczenia czy marzy się o gorącej salsie, nastrojowym tangu czy
radosnym swingu. A może wystarczy nauczyć się tańczyć. Obawy
przed rozpoczęciem nauki są takie same i mogą być na poniższej
liście.
1. Nie słyszę muzyki... Nie słyszę rytmu...
Taniec powinien być do muzyki i to nie podlega dyskusji, choć wiele osób nie zwraca na nią uwagi. Ale dobra informacja jest taka, że na początku tanecznej przygody umiejętność słyszenia muzyki czy rytmu nie jest nam niezbędna. Wykonując szereg powtarzalnych ruchów (kroków), używa się pamięci mięśniowej. A potem przychodzi czas na słuchanie. Nie tylko samej melodii czy rytmu, ale też instruktorów zamieniających muzykę na liczby lub inne dźwięki.
Słyszenie
muzyki to nie jest dar. To umiejętność, którą można wykształcić
w każdym wieku. Oczywiście najłatwiej ją posiąść gdy jesteśmy
dziećmi, z czasem coraz trudniej. Ale da się, i raz znaleziony rytm
będzie nam już towarzyszył.
2. Nie mam talentu...
Niewiele osób ma taneczny talent. Na szczęście można go spokojnie zastąpić pracą. Więc posiadanie talentu sprawi tylko, że rzeczy będą przychodziły łatwiej, a nauka - przebiegać szybciej. Ale jeśli podarujemy w zamian za to odpowiednią ilość czasu, to efekt będzie ten sam. A najpiękniejsze jest to, że taniec ćwiczy się ... tańcząc.
Prywatnie
Jarek woli uczyć osoby bez talentu, do których z resztą sam się
zalicza. Ponieważ talent nie zastąpi pracy, a tej często brakuje
utalentowanym. Częściej rezygnują, poddają się. Cierpliwa kropla
drąży skałę - również tę taneczną.
3. Nie umiem tańczyć...
Ten argument jest największym zaskoczeniem. Ludzie idą na kurs tańca, żeby się nauczyć. Są jednak osoby, które nie idą, ponieważ nie umieją. W takich sytuacjach Jarek zwykł mawiać, że jeśli ktoś umie dojść na salę taneczną, to w zupełności wystarczy. Jeżeli ktoś wcześniej nie tańczył, nie będzie miał nawyków czy naleciałości z innych tańców.
Kursy
od podstaw (przynajmniej w Studiu Swing City) są również dla osób,
które nie znają absolutnie żadnych podstaw tanecznych.
4. Nie umiem prowadzić lub dać się prowadzić...
Historia
nauczyła ludzi patrzeć na taniec w parze przez pryzmat podziału na
osoby prowadzące w tańcu (zwyczajowo mężczyzn) i osoby podążające
(zwyczajowo kobiety). To podejście do tańca zmienia się na rzecz
dialogu, ale to inny temat. Umiejętność prowadzenia czy podążania
jest ściśle powiązana z samą nauką tańca, więc nabywana z
czasem. Jeżeli ktoś ma nawyk prowadzenia w tańcu (główna obawa
pań), to w czasie zajęć tanecznych będzie go powoli zmieniać.
Jest to rozciągnięty w czasie proces, przez który spokojnie można
przejść pod okiem instruktorów.
5. Jestem za stary... Jestem za stara... Jest za późno dla mnie...
Nigdy
nie jest za późno, żeby zacząć tańczyć. To banalna prawda, ale
za to szczera. Nie istnieje żadna górna granica wieku, od której
nie można już nauczyć się tańczyć. Nie istnieje też żadna, od
której nie wypada. I mimo że zajęcia taneczne są zdominowane
przez młodych ludzi, to środowisko tańca jest absolutnie dla
każdego. W tańcach swingowych ta pokoleniowa różnorodność jest
wyjątkowo cenna. Widać też powoli zmianę w takim patrzeniu na
świat tańca.
Jeżeli
ten tekst pomógł rozwiać którąś z Waszych obaw, to super.
Pozostaje tylko zaprosić na zajęcia. Akurat Swing City Katowice
rusza od kwietnia z nowymi kursami od podstaw, można więc śmiało
zacząć tańczyć. I skoro o obawach mowa, to nie, nie trzeba mieć
pary. Na zajęciach i tak są rotacje, żeby każdy mógł zatańczyć
z każdym.
Swing
City Katowice
40-086
Katowice, ul. Sokolska 31
www.swingcity.pl |
tel. 693 40 60 42
FACEBOOK